Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Do króla to utwór otwierający pierwszy cykl Satyr Ignacego Krasickiego. Zbiór ten ujrzał światło dzienne w roku 1779. „Z polecenia autora wiersz (...) trafił do rąk Stanisława Augusta do oceny. Monarcha wprowadził pewne poprawki. Generalnie jednak utwór spodobał się władcy” (Ryba, s. 53).

Satyra napisana została tradycyjnym trzynastozgłoskowcem ze średniówką po siódmej sylabie. Występują rymy parzyste, dokładne, żeńskie. Zgodnie z formą tytułu (Do króla) mamy tu do czynienia z liryką zwrotu do adresata. Podmiot liryczny kieruje swoją wypowiedź bezpośrednio do swego monarchy („najjaśniejszy panie!”), umieszczając na początku paremiczne (paremia czyli przysłowie) zdanie: „Im wyżej, tym widoczniej”. Wstęp ten stanowi niejako alibi dla poety, który rozpoczyna zbiór satyr - ośmieszający i piętnujący ukazywane w nim zjawiska – od wiersza do króla, którego przecież niebezpiecznie jest krytykować. Monarcha jako pierwszy zostaje poddany krytyce, ponieważ jest najwyższą osobą w państwie. To na króla skierowane są oczy wszystkich poddanych i z tego względu staje się on oczywistym przedmiotem oceny. Podmiot liryczny zaznacza, że zachowując szacunek i respekt dla królewskiego tronu, utwór jego będzie sprawiedliwym sądem nad Stanisławem Augustem. Ponadto zrzuca odpowiedzialność za zawartość utworu na wymogi genologiczne, to nie on, ale satyra „względów się wyrzeka”:
Satyra prawdę mówi, względów się wyrzeka:
Wielbi urząd, czci króla, lecz sądzi człowieka.
Gdy więc ganię zdrożności i zdania mniej baczne.
Pozwolisz mości królu, że od ciebie zacznę.


Podmiot liryczny wyrzuca królowi kolejny grzechy: brak królewskich korzeni, polskie pochodzenie, młody wiek, umiłowanie dla książek i nauki, w końcu dobroć. Jak widać na pierwszy rzut oka są to zarzuty absurdalne, bo dotyczą zalet (np. dobroć), bądź cech neutralnych (np. młody wiek). Okazuje się, że są to obiegowe opinie polskiej szlachty o elekcyjnym monarsze. Poeta ukazując niedorzeczność tych zarzutów – posługuje się w tym celu głównie ironią, tak naprawdę obnaża głupotę szlachty, a przy okazji daje pozytywną ocenę Jaśniepanującego. Jak zauważa Janusz Ryba:
Przede wszystkim pewien dystans wobec osoby chwalonej Krasicki osiągnął dzięki zastosowaniu ironii, która pozwoliła mu wyrazić pochwałę władcy pośrednio (poprzez pozorną krytykę), a nie wprost. Krasicki, z wielu różnych możliwości, wybrał właśnie taka strategię artystyczną, która zakłada pośredniość w wyrażaniu pochwał. (s. 57)


Pierwszy grzech Poniatowskiego to niekrólewskie pochodzenie. Poeta najpierw pyta władcę, czemu nie jest „królewskim synem”, przecież ten kto urodził się w zamku, ma lepsze predyspozycje do rządzenia, niż zwykły szlachcic, gdyby tak nie, było każdy mógłby być królem. Natychmiast jednak po takim wywodzie obala swoje własne słowa, stawiając nieprawdziwe tezy:
Bo natura na rządczych pokoleniach zna się,
Inszym powietrzem żywi, inszą strawą pasie.
Stąd rozum bez nauki, stąd biegłość bez pracy:


Podobnie obala inne zarzuty: w starczych zmarszczkach nie kryje się mądrość, a siwej brodzie nie przebywa „wszelka doskonałość”. Dodaje ponadto zjadliwa uwagę, że na pewno gdy król się zestarzeje, szlachta będzie krzyczeć, że jest za stary. Dzięki temu widzimy, że wszystkie te uwagi nie są wynikiem troski o dobro państwa. Szlachta krzyczy, bo musi krzyczeć. Poeta zwraca uwagę również na to, że nieprzychylne głosy skierowane przeciwko monarsze są często powodowane zwykłą ludzką zawiścią:
(...) Każdy, który stanem
Przedtem się z tobą równał, a teraz czcić musi,
Nim powie „najjaśniejszy”, pierwej się zakrztusi;
I choć się przyzwyczaił, przecież go to łechce:
Usty cię czci, a sercem szanować nie chce.


Zauważmy, że wyeksponowana została również dwulicowość poddanych, ich pochwały i szacunek są przede wszystkim wynikiem obowiązku, nie prawdziwych i szczerych uczuć.

Ciekawie została rozstrzygnięta kwestia polskiego pochodzenia króla. Poeta pokazuje słuszność tego, że szlachta nie chce szanować polskiego króla, powołując się na autorytet antycznej historii (tak poważanej w Oświeceniu). Przecież w Sparcie też siedział na tronie król obcego pochodzenia, a Grecy brali swoich najwyższych urzędników z ludu rzymskiego! W obliczu takich argumentów nie ważne są zasługi Stanisława Augusta dla państwa:
Czyń, co możesz, i dziełmi sąsiadów zadziwiaj,
Szczep nauki, wznoś handel i kraj uszczęśliwiaj -
Choć wiedzą, chociaż czują, żeś jest tronu godny,
Nie masz chrztu, co by zmazał twój grzech pierworodny.


Poeta w tym miejscu wyraża współczucie dla sytuacji króla. Władca nie ma szans bronić się przed tak absurdalnymi zarzutami. Przecież jest krytykowany nawet za dobroć, mądrość oraz dbałość o naukę i kulturę. Podmiot z ironią wypowiada tezy, które wynikają z obiegowych opinii:
Król nie człowiek. To prawda, ale ty nie wiesz o tym:
Wszytko ci się coś marzy o tym wieku złotym.


Poeta właściwie poucza króla o twardych prawach panujących w Polsce. Monarcha nie może mieć przyjaciół, nie powinien być dobry i życzliwy. Najważniejsze jest to, by się go bano. „Zdzieraj, a będziesz możnym, gnęb, a będziesz wielkim” - nawołuje życzliwy królowi poddany. Okazuje się, że dobry król „gorszy wszystkich”. Kończąc satyrę poeta obiecuje, ze jeżeli tylko król stanie się zły, to on zobowiązuje się go pochwalić.

Pozorna krytyka króla nie jest jednak jedynym tematem wiersza, podmiot liryczny przy okazji wypowiada kilka ironicznych uwag na temat roli poety w królestwie:
Bo od czego poeci? Skarb królestwa drogi,
Rodzaj możny w aplauzy, w słowa nieubogi,
Rodzaj, co umie znaleźć, czego i nie było,
A co jest, a niedobrze, żeby się przyćmiło,
I w to oni potrafią, stąd też jak na smyczy
Szedł chwalca za chwalonym, zysk niosąc w zdobyczy,
A choć których fałsz postrzegł, kompana nie zdradził;
Ten gardził, ale płacił, ów śmiał się, lecz kadził.


W XVIII wieku dużą popularnością cieszyła się instytucja mecenatu - opieki możnych nad poetami, naukowcami, artystami. W zamian za pomoc finansową twórcy uwieczniali nazwiska swoich dobroczyńców np. pisząc utwory pochwalne na ich cześć. Oczywiście Stanisław August Poniatowski, wprowadzając w życie program unowocześniania państwa, przykładając wiele wagi do życia kulturalnego, należał do najważniejszych osiemnastowiecznych mecenasów sztuki.

Wśród poetów szczególnie interesował się losem Stanisława Trembeckiego, Adama Naruszewicza, a także Krasickiego. Zwłaszcza życie dwóch pierwszych nierozerwalnie łączy się z osobą tego władcy. Król był ich dobroczyńcą, dlatego czuli do niego głęboką wdzięczność, która znalazła odbicie w utworach, jakie pisali. Przesadzali oni jednak w wychwalaniu króla, co szczególnie rzuca się w oczy współczesnemu czytelnikowi ich utworów.(Ryba, s. 54)


Właśnie przesadnie uniżonej postawie poetów oraz nadmiernemu pochlebstwu - graniczącemu ze zdrowym rozsądkiem i niezgodnemu z prawdą - przeciwstawiał się Krasicki w utworze i życiu, sam bowiem był daleki od nadmiernego komplementowania monarchy. Właściwie satyra Do króla zgodnie z oceną Zbigniewa Golińskiego „była pierwszym i jedynym tak eksponowanym wierszem pochwalnym napisanym przez Krasickiego”.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Monachomachia - streszczenie
2  Ignacy Krasicki - kalendarium życia i twórczości
3  Ptaszki w klatce - analiza i interpretacja